piątek, 25 maja 2018

Ofiara z człowieka.... cierpienie


«Ziemia jest ołtarzem, Szymonie. Ogromnym ołtarzem. Miała być ołtarzem stałego uwielbiania swego Stwórcy. Jednak ziemia pełna jest grzechów. Musi więc być ołtarzem stałej ofiary wynagradzającej, na którym płoną hostie. Ziemia powinna, jak inne światy rozsiane we wszechświecie, wyśpiewywać psalmy Bogu, który ją stworzył.
«Spójrz na te gwiazdy! One śpiewają pochwały dla Boga swoimi głosami – którymi jest światłość i ich ruch w nieskończonych przestworzach firmamentu. Od tysiącleci trwa ich śpiew, który wznosi się z lazurowych pól nieba do samych Niebios Boga. Możemy sobie wyobrazić, że gwiazdy i planety, ciała niebieskie i komety są jak stworzenia gwiezdne, które jak niebiescy kapłani, lewici, dziewice i wierni wyśpiewują w bezkresnej Świątyni uwielbienia dla Stwórcy. Posłuchaj, Szymonie. Usłysz szmer bryzy w listowiu i szum wody pośród nocy. Ziemia też śpiewa jak niebo, wraz z wiatrami, z wodami, z głosami ptaków i zwierząt. Firmamentowi wystarcza promieniejąca pochwała gwiazd, jakie go zaludniają, jednak świątyni, którą jest ziemia, nie wystarcza śpiew wiatru, wody i zwierząt. Na niej bowiem są nie tylko wiatry, wody i zwierzęta, wyśpiewujące nieświadomie pochwały dla Boga, ale jest na niej też człowiek: stworzenie doskonalsze od wszystkiego, co żyje w tym czasie i w świecie, obdarzone materią jak zwierzęta, minerały i rośliny, i duchem jak aniołowie niebiescy. Ludzie, jak oni, są przeznaczeni – o ile będą wierni w próbach – do poznania i posiadania Boga, najpierw przez łaskę, a potem – w Raju. Człowiek, połączenie wszystkich tych rodzajów bytów, posiada misję, której inne stworzenia nie posiadają. Ona powinna być dla niego nie tylko obowiązkiem, lecz ponadto radością: ma kochać Boga. Oddawać w sposób rozumny i dobrowolny miłosne uwielbienie Bogu. Odpłacać Bogu za miłość, którą On okazał człowiekowi dając mu życie i Niebo po życiu.
Uwielbiać Go w sposób rozumny. Zauważ, Szymonie: Jakie dobro Bóg może wyciągnąć ze stworzenia? Jaką korzyść? Żadną. Stworzenie nie powiększa Boga, nie uświęca Go, ani nie ubogaca. On jest nieskończony. Byłby taki nawet wtedy, gdyby Stworzenie nie istniało. Ale Bóg-Miłość chciał mieć miłość. Stworzył, aby mieć miłość. Jedynie miłość Bóg może wydobywać ze Stworzenia i ta miłość, która jest rozumna i wolna jedynie u aniołów i ludzi, jest chwałą Boga, radością aniołów, religią dla ludzi. W dniu, w którym na wielkim ołtarzu ziemi zamilkłyby pochwały i błagania miłości, ziemia przestałaby istnieć. Albowiem gdyby miłość wygasła, wygasłoby wynagrodzenie i gniew Boży unicestwiłby ziemskie piekło, którym stałaby się ziemia. Zatem ziemia, aby istnieć, musi kochać. I więcej: ziemia musi być Świątynią, która kocha i modli się dzięki rozumności ludzi. A w Świątyni, w każdej świątyni, jakie składa się ofiary? Ofiary czyste, bez plamy i bez skazy. Tylko one są miłe Panu. One i pierwociny. Ojcu rodziny bowiem powinno się dawać to, co najlepsze, a Bogu, Ojcu rodziny ludzkiej, należy dawać pierwociny wszystkiego i to co najlepsze.
Powiedziałem jednak, że ziemia ma podwójny obowiązek składania ofiary: obowiązek uwielbienia i wynagrodzenia. Ludzkość, która na niej jest, zgrzeszyła w pierwszych ludziach i stale grzeszy, dodając do grzechu braku miłości do Boga tysiące innych: swe przywiązania do głosów świata, ciała i szatana. Winna, grzeszna ludzkość, chociaż posiada podobieństwo do Boga, ma własny rozum i pomoc boską, jest jednak wciąż grzesznicą, coraz większą. Gwiazdy są posłuszne, rośliny są posłuszne, żywioły są posłuszne, zwierzęta są posłuszne. Tak jak potrafią, wychwalają Pana. Ludzie nie są posłuszni i nie wychwalają wystarczająco Pana. Stąd potrzeba dusz-ofiar, które kochają i wynagradzają za wszystkich. Są nimi dzieci, niewinne i pozbawione wiedzy. One ponoszą gorzką karę boleści za tych, którzy potrafią tylko grzeszyć. Duszami-ofiarami są święci, którzy dobrowolnie poświęcają się za wszystkich.
Wkrótce – bo rok czy wiek, to zawsze ‘niewiele’ w stosunku do wieczności – nie będzie się już sprawować innych ofiar całopalnych na ołtarzu wielkiej Świątyni ziemi jak tylko ofiarę ludzi-ofiar, wyniszczanych w ustawicznym poświęcaniu się: hostie [złączone] z Hostią doskonałą.  Ludzie sami złożą nas w ofierze. Rozumiesz? Złożą nas w ofierze. A my pójdziemy radośnie na śmierć, aby wynagrodzić i kochać za wszystkich. A potem przyjdą czasy, kiedy ludzie nie będą już składać ludzi w ofierze. Ale zawsze będą ofiary czyste, które miłość będzie wyniszczać wraz z Wielką Żertwą w ustawicznej Ofierze. Mówię o miłości do Boga i miłości ze względu na Boga. Zaprawdę takie będą hostie tego czasu i przyszłej Świątyni. Nie baranki i kozły- oto, co się podoba Bogu. Dawid to przeczuwał. I w nowych czasach, czasach ducha i miłości, jedynie ta ofiara będzie przyjemna.
Zauważ, że skoro Bóg musiał się wcielić, aby uśmierzyć Sprawiedliwość Bożą z powodu Grzechu pierworodnego i z powodu licznych grzechów ludzi, to w czasach prawdy jedynie ofiary z duchów ludzi będą mogły złagodzić [gniew] Pana.
Człowiek, który pozna Miłość – gdyż Jezus przywrócił Łaskę, dzięki której człowiek poznał Miłość – wyszedł z letargu. Będąca karą boleść zamieni się w miłość doskonałą, i
błogosławieni będą ci, którzy przyjmą ją z doskonałej miłości.»
«Aaaaa dzieci...»
«Chcesz powiedzieć o tych, które nie potrafią się jeszcze złożyć w ofierze... A wiesz, kiedy Bóg mówi do nich? Język Boga jest językiem duchowym. Dusza go rozumie i dusza nie ma wieku. A nawet mówię ci, że dusza dziecięca – ponieważ brak w niej przebiegłości i ma zdolność zrozumienia Boga – bardziej jest dojrzała niż dusza grzesznego starca.
W tych małych, umierających śmiercią naturalną, Bóg działa bezpośrednio – z powodów tak wzniosłej miłości, że nie mogę ci jej wyjaśnić – wprowadzając je w mądrość, zapisaną w księgach Życia, które dopiero w Niebiosach przeczytają błogosławieni. Powiedziałem: przeczytają, ale tak naprawdę wystarczy widzieć Boga, aby poznać nie tylko Boga, lecz i Jego nieskończoną mądrość...

Słuszne, jest żeby powiedzieć komuś, kto cierpi, że cierpienie nie jest karą, lecz... łaską, czymś jakby... jakby naszym powołaniem, pięknym, choć uciążliwym, pięknym, choć może się wydawać, temu kto nie wie, czymś odrażającym i smutnym
Boleść nie jest karą, kiedy umie się ją przyjąć i posłużyć się nią właściwie. Ból to jak kapłaństwo, Szymonie. Kapłaństwo dostępne dla wszystkich. Kapłaństwo, które daje wielką moc nad sercem Boga. I wielką zasługę.
[Cierpienie,] choć zrodzone z grzechu, potrafi złagodzić Sprawiedliwość. Bóg bowiem potrafi
posłużyć się dla Dobra nawet tym, co stworzyła Nienawiść, aby zadać cierpienie. Ja też nie
chciałem innego środka, aby usunąć Grzech, gdyż nie ma sposobu większego niż ten.»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz