«Ziemia jest
ołtarzem, Szymonie. Ogromnym ołtarzem. Miała być ołtarzem stałego uwielbiania
swego Stwórcy. Jednak ziemia pełna jest grzechów. Musi więc być ołtarzem stałej
ofiary wynagradzającej, na którym płoną hostie. Ziemia powinna, jak inne światy
rozsiane we wszechświecie, wyśpiewywać psalmy Bogu, który ją stworzył.
«Spójrz na te
gwiazdy! One śpiewają pochwały dla Boga swoimi głosami – którymi jest światłość
i ich ruch w nieskończonych przestworzach firmamentu. Od tysiącleci trwa ich śpiew,
który wznosi się z lazurowych pól nieba do samych Niebios Boga. Możemy sobie wyobrazić,
że gwiazdy i planety, ciała niebieskie i komety są jak stworzenia gwiezdne,
które jak niebiescy kapłani, lewici, dziewice i wierni wyśpiewują w bezkresnej
Świątyni uwielbienia dla Stwórcy. Posłuchaj, Szymonie. Usłysz szmer bryzy w
listowiu i szum wody pośród nocy. Ziemia też śpiewa jak niebo, wraz z wiatrami,
z wodami, z głosami ptaków i zwierząt. Firmamentowi wystarcza promieniejąca
pochwała gwiazd, jakie go zaludniają, jednak świątyni, którą jest ziemia, nie
wystarcza śpiew wiatru, wody i zwierząt. Na niej bowiem są nie tylko wiatry,
wody i zwierzęta, wyśpiewujące nieświadomie pochwały dla Boga, ale jest na niej
też człowiek: stworzenie doskonalsze od wszystkiego, co żyje w tym czasie i w
świecie, obdarzone materią jak zwierzęta, minerały i rośliny, i duchem jak aniołowie
niebiescy. Ludzie, jak oni, są przeznaczeni – o ile będą wierni w próbach – do poznania
i posiadania Boga, najpierw przez łaskę, a potem – w Raju. Człowiek, połączenie
wszystkich tych rodzajów bytów, posiada misję, której inne stworzenia nie
posiadają. Ona powinna być dla niego nie tylko obowiązkiem, lecz ponadto
radością: ma kochać Boga. Oddawać w sposób rozumny i dobrowolny miłosne uwielbienie
Bogu. Odpłacać Bogu za miłość, którą On okazał człowiekowi dając mu życie i
Niebo po życiu.
Uwielbiać Go w
sposób rozumny. Zauważ, Szymonie: Jakie dobro Bóg może wyciągnąć ze stworzenia?
Jaką korzyść? Żadną. Stworzenie nie powiększa Boga, nie uświęca Go, ani nie ubogaca.
On jest nieskończony. Byłby taki nawet wtedy, gdyby Stworzenie nie istniało.
Ale Bóg-Miłość chciał mieć miłość. Stworzył, aby mieć miłość. Jedynie miłość
Bóg może wydobywać ze Stworzenia i ta miłość, która jest rozumna i wolna
jedynie u aniołów i ludzi, jest chwałą Boga, radością aniołów, religią dla
ludzi. W dniu, w którym na wielkim ołtarzu ziemi zamilkłyby pochwały i błagania
miłości, ziemia przestałaby istnieć. Albowiem gdyby miłość wygasła, wygasłoby
wynagrodzenie i gniew Boży unicestwiłby ziemskie piekło, którym stałaby się
ziemia. Zatem ziemia, aby istnieć, musi kochać. I więcej: ziemia musi być Świątynią,
która kocha i modli się dzięki rozumności ludzi. A w Świątyni, w każdej
świątyni, jakie składa się ofiary? Ofiary czyste, bez plamy i bez skazy. Tylko
one są miłe Panu. One i pierwociny. Ojcu rodziny bowiem powinno się dawać to,
co najlepsze, a Bogu, Ojcu rodziny ludzkiej, należy dawać pierwociny
wszystkiego i to co najlepsze.
Powiedziałem
jednak, że ziemia ma podwójny obowiązek składania ofiary: obowiązek uwielbienia
i wynagrodzenia. Ludzkość, która na niej jest, zgrzeszyła w pierwszych ludziach
i stale grzeszy, dodając do grzechu braku miłości do Boga tysiące innych: swe
przywiązania do głosów świata, ciała i szatana. Winna, grzeszna ludzkość, chociaż
posiada podobieństwo do Boga, ma własny rozum i pomoc boską, jest jednak wciąż
grzesznicą, coraz większą. Gwiazdy są posłuszne, rośliny są posłuszne, żywioły
są posłuszne, zwierzęta są posłuszne. Tak jak potrafią, wychwalają Pana. Ludzie
nie są posłuszni i nie wychwalają wystarczająco Pana. Stąd potrzeba dusz-ofiar,
które kochają i wynagradzają za wszystkich. Są nimi dzieci, niewinne i
pozbawione wiedzy. One ponoszą gorzką karę boleści za tych, którzy potrafią tylko
grzeszyć. Duszami-ofiarami są święci, którzy dobrowolnie poświęcają się za
wszystkich.
Wkrótce – bo rok
czy wiek, to zawsze ‘niewiele’ w stosunku do wieczności – nie będzie się już
sprawować innych ofiar całopalnych na ołtarzu wielkiej Świątyni ziemi jak tylko
ofiarę ludzi-ofiar, wyniszczanych w ustawicznym poświęcaniu się: hostie
[złączone] z Hostią doskonałą. Ludzie
sami złożą nas w ofierze. Rozumiesz? Złożą nas w ofierze. A my pójdziemy
radośnie na śmierć, aby wynagrodzić i kochać za wszystkich. A potem przyjdą czasy,
kiedy ludzie nie będą już składać ludzi w ofierze. Ale zawsze będą ofiary
czyste, które miłość będzie wyniszczać wraz z Wielką Żertwą w ustawicznej
Ofierze. Mówię o miłości do Boga i miłości ze względu na Boga. Zaprawdę takie
będą hostie tego czasu i przyszłej Świątyni. Nie baranki i kozły- oto, co się
podoba Bogu. Dawid to przeczuwał. I w nowych czasach, czasach ducha i miłości,
jedynie ta ofiara będzie przyjemna.
Zauważ, że skoro
Bóg musiał się wcielić, aby uśmierzyć Sprawiedliwość Bożą z powodu Grzechu pierworodnego
i z powodu licznych grzechów ludzi, to w czasach prawdy jedynie ofiary z duchów
ludzi będą mogły złagodzić [gniew] Pana.
Człowiek, który
pozna Miłość – gdyż Jezus przywrócił Łaskę, dzięki której człowiek poznał
Miłość – wyszedł z letargu. Będąca karą boleść zamieni się w miłość doskonałą,
i
błogosławieni będą
ci, którzy przyjmą ją z doskonałej miłości.»
«Aaaaa dzieci...»
«Chcesz powiedzieć
o tych, które nie potrafią się jeszcze złożyć w ofierze... A wiesz, kiedy Bóg
mówi do nich? Język Boga jest językiem duchowym. Dusza go rozumie i dusza nie
ma wieku. A nawet mówię ci, że dusza dziecięca – ponieważ brak w niej
przebiegłości i ma zdolność zrozumienia Boga – bardziej jest dojrzała niż dusza
grzesznego starca.
W tych małych,
umierających śmiercią naturalną, Bóg działa bezpośrednio – z powodów tak wzniosłej
miłości, że nie mogę ci jej wyjaśnić – wprowadzając je w mądrość, zapisaną w księgach
Życia, które dopiero w Niebiosach przeczytają błogosławieni. Powiedziałem:
przeczytają, ale tak naprawdę wystarczy widzieć Boga, aby poznać nie tylko
Boga, lecz i Jego nieskończoną mądrość...
Słuszne, jest żeby
powiedzieć komuś, kto cierpi, że cierpienie nie jest karą, lecz... łaską, czymś
jakby... jakby naszym powołaniem, pięknym, choć uciążliwym, pięknym, choć może
się wydawać, temu kto nie wie, czymś odrażającym i smutnym
Boleść nie jest karą,
kiedy umie się ją przyjąć i posłużyć się nią właściwie. Ból to jak kapłaństwo,
Szymonie. Kapłaństwo dostępne dla wszystkich. Kapłaństwo, które daje wielką moc
nad sercem Boga. I wielką zasługę.
[Cierpienie,] choć
zrodzone z grzechu, potrafi złagodzić Sprawiedliwość. Bóg bowiem potrafi
posłużyć się dla
Dobra nawet tym, co stworzyła Nienawiść, aby zadać cierpienie. Ja też nie
chciałem innego środka,
aby usunąć Grzech, gdyż nie ma sposobu większego niż ten.»
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz