Słowa
....Trzeba umieć odróżniać słowa próżne
od słów użytecznych. Słowo jest bezużyteczne – i to na ogół w bezużyteczności rozwija
się grzech – kiedy się mówi o brakach drugiego komuś, kto nie może temu zaradzić. Wtedy
to jest zwykły brak miłości, nawet jeśli omawia się sprawy prawdziwe. Tak samo jak
brakiem miłości jest czynienie wymówek mniej lub bardziej cierpkich bez dołączania rady do
wyrzutów. A mówię o upomnieniach słusznych. Inne są niesprawiedliwe i są grzechami
przeciwko bliźniemu. Ale kiedy ktoś widzi jakiegoś bliźniego, który grzeszy i cierpi z
tego powodu, gdyż grzeszący obraża Boga i wyrządza krzywdę swej duszy, i kiedy sam
zdaje sobie sprawę, że nie jest zdolny ocenić wagi grzechu bliźniego i kiedy się nie czuje
wystarczająco mądrym, aby powiedzieć słowo, które mogłoby nawrócić, i kiedy zwraca się do
jakiegoś sprawiedliwego, mądrego i powierza mu swą troskę, wtedy nie popełnia grzechu, gdyż
jego wyznania mają za cel położenie kresu zgorszeniu i zbawienie duszy.
To tak jakby ktoś, kto miał
krewnego chorego na jakąś przynoszącą wstyd chorobę. To pewne, że będzie usiłował ją trzymać
w ukryciu przed ludźmi, ale w tajemnicy pójdzie o niej powiedzieć lekarzowi: „Według mnie,
mój krewny jest chory na tę chorobę, ale ja nie potrafię mu [nic] doradzić ani go pielęgnować.
Przyjdź sam lub powiedz, co mam robić”. Czy uchybia miłości wobec krewnego? Nie.
Przeciwne! Uchybiłby, gdyby udawał, że nie dostrzega choroby i pozwalał jej się rozwijać,
aż do śmierci przez źle rozumiane uczucie roztropności i miłości....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz